Explore our collection of articles! The compilation has been created for all those wishing to learn more about the complex issues underpinning 20th-century European history and memory. It consists of both academic and popular pieces, all written and/or edited by experts in their field. The articles cover a wide range of topics, from historical summaries and social history to contemporary commemoration practices.

Jan Rydel

Następne kroki? Informować, zmieniać świadomość. Wystąpienie wygłoszone na konferencji „Jak rozliczać zbrodnie komunizmu?”

20 August 2012
Tags
  • komunizm
  • totalitaryzm
  • Europejska Sieć Pamięć i Solidarność
  • zbrodnia komunizmu
  • nazizm
  • RFN
  • NRD
  • PRL
  • IPN

Wystąpienie wygłoszone przez Prof. Jana Rydla na konferencji „Jak rozliczać zbrodnie komunizmu?”

Idea stworzenia instytucji międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości, zajmującej się ściganiem i karaniem zbrodni komunizmu jest słuszna, bardzo ważna i godna poparcia. Jeśli wolno tę kwestię ująć w sposób odrobinę publicystyczny, to powiedziałbym, iż same tylko prace planistyczne i przygotowawcze, mające doprowadzić w przyszłości do powstania takiego instrumentu międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości zburzą niezmącony – do tej pory – spokój sprawców, którzy wydawali zbrodnicze decyzje polityczne, popełniali zbrodnie sądowe, torturowali, zabijali pracą i mordowali więźniów itd. Sama tylko wizja, że kiedyś w przyszłości będzie się ich oglądać na ekranach telewizorów w takim kontekście, jak Ratko Mladicia, Slobodana Miloševicia czy Ante Gotovinę, będzie źródłem wielkiego dyskomfortu dla nich samych i całego ich środowiska. Nie powinno to bynajmniej martwić demokratów w Unii Europejskiej. Nota bene nie wykluczam, że taki efekt psychologiczny wywrze – w jakimś stopniu – nawet nasza konferencja.

Nie zmienia to jednak faktu, że zamiar stworzenia międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości do spraw zbrodni komunistycznych, nad którym tu dyskutujemy, jest i będzie niezmiernie trudne. Przewidując te trudności, możemy odwołać się do przykładu obrachunku z nazizmem. Naturalnie, czyniąc to nie zapominamy o fundamentalnych różnicach między tymi totalitaryzmami.

Otóż można zaryzykować twierdzenie, że procesy nazistowskich przestępców, jakie miały miejsce w pierwszych latach po wojnie przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym oraz przed sądami alianckimi, doszły do skutku tylko dlatego, że Niemcy były bezsilne, skapitulowały bezwarunkowo i utraciły suwerenność. Procesy te, podobnie jak i ambitne plany denazyfikacji spotkały się w niemieckim społeczeństwie z daleko idącym niezrozumieniem i powszechną dezaprobatą. Procesy te ustały, gdy w warunkach zimnej wojny Niemcy zaczęły być potrzebne Zachodowi i Wschodowi i odzyskały podmiotowość. Pomimo kilku poważnych wcześniejszych prób niemiecki wymiar sprawiedliwości potrzebował w zasadzie 30 lat, aby zacząć wydawać wyroki odpowiadające poczuciu sprawiedliwości opinii międzynarodowej. Przypomnijmy też, że w Republice Federalnej Niemiec większość społeczeństwa aż do połowy lat 70. opowiadała sią za przedawnieniem zbrodni nazizmu.

W sumie obrachunki ze zbrodniami nazizmu, prowadzone zarówno przed sądami międzynarodowymi i alianckimi, jak i przed sądami w RFN oraz w NRD (z innych względów) uważane są za bardzo niedoskonałe. Wynikało to przede wszystkim z braku akceptacji społeczeństwa niemieckiego, które przez całe dekady nie rozumiało, dlaczego dociekanie prawdy przed sądami i wymierzanie sprawiedliwości zbrodniarzom nazistowskim jest konieczne dla jego własnego zdrowia i dla dobra jego przyszłości. Przypomnijmy w tym kontekście fenomen wydarzeń 1968 roku w RFN, a później terroryzmu lewackiego Rote Armee Fraktion, który interpretowany jest jako – w dużym stopniu – następstwo zaniechania obrachunku z nazizmem i jego zbrodniami.

Obecnie, ponad dwadzieścia lat po upadku komunizmu, dysponujemy również wieloma własnymi doświadczeniami, jak chodzi o sądowe obrachunki ze zbrodniami systemu totalitarnego. I nie są to doświadczenia pozytywne. Pamiętam, że latem i jesienią 1989 roku – gdy upadały rządy komunistów w moim kraju, Polsce, oraz w całym naszym regionie, a potem także w ZSRR – byliśmy pewni, że – znając przyczyny niepowodzenia obrachunków z nazizmem w Niemczech – będziemy potrafili uniknąć tych samych błędów i prędko uporamy się z balastem naszej przeszłości, stawiając przed sądem osoby winne zbrodni komunizmu. Rzeczywistość pokazała, że myśląc tak, byliśmy po prostu prowincjonalnymi naiwniakami.

Główna Komisja Badania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu i jej współczesna następczyni, będąca od 1998 r. częścią Instytutu Pamięci Narodowej, pomimo kompetentnej i wytrwałej pracy prokuratorów, doprowadziły do sformułowania około 600 aktów oskarżenia i skazania może około stu osób. Pan Prezes Łukasz Kamiński zna niewątpliwie precyzyjne dane. W każdym razie nie są to liczby, które by pozostawały w jakimkolwiek stosunku do przestępstw i zbrodni systemu komunistycznego w Polsce i mogły wywołać wrażenie, że w Polsce dokonuje się sprawiedliwe rozliczenie z totalitaryzmem i jego zbrodniami. Co więcej, od wielu lat atmosfera otaczająca działania Instytutu Pamięci Narodowej nie jest dobra, a opinia publiczna nie dowiaduje się z mainstreamowych mediów na ten temat prawie nic o ściganiu i procesach procesy z oskarżenia o zbrodnie komunistyczne, nigdy też nie słyszałem, aby procesy te były na przykład tematem zajęć z wychowania obywatelskiego i wiedzy o społeczeństwie w szkołach.

Pewien rozgłos, ale raczej negatywnego rodzaju, zyskał jedynie proces zabójców dziewięciu górników z kopalni „Wujek”, czyli najsławniejszej zbrodni związanej z okresem „Solidarności”, które trwał 17 lat i doprowadził do skazania szeregowych milicjantów i ich bezpośredniego dowódcy, nie dotknęły natomiast w najmniejszym stopniu ich przełożonych i faktycznych rozkazodawców. Procesy sprawców masakry robotników na Wybrzeżu w 1970 roku i proces członków Rady Państwa z oskarżenia o nielegalne wprowadzenie stanu wojennego w 1981 roku przeciągał się przez cztery lata, między innymi z powodu życzenia sądu, aby przesłuchano Margaret Thatcher, i zakończył się dla części oskarżonych przed kilkoma miesiącami wyrokami uniewinniającymi, lub decyzjami o odstąpienia od wymierzania kary. Zaiste sądownictwo słabo wspiera polskie społeczeństwo na drodze do rozliczenia się z totalitarnym komunizmem. Nic też nie wskazuje, aby Polska mogła liczyć w tej sprawie na efektywną pomoc sądów zagranicznych. Wspomnijmy opór rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości przy rozpatrywania zbrodni katyńskiej, czy niepowodzenia polskich wniosków o ekstradycję osób oskarżonych w kraju o zbrodnie komunistyczne. Jak się wydaje, Polaków sądzących, iż rozrachunek ze zbrodniami komunizmu jest słuszny i pożądany, ogarnęło przeważnie zniechęcenie i zobojętnienie. W 1994 roku pewien zwolennik „Solidarności”, rozczarowany podejściem państwa do kwestii winny komunistów, zaatakował generała Jaruzelskiego i poważnie go zranił: dziś wypadki takie się nie zdarzają. Emocje się wypaliły!

Jak mi się wydaje, inne dawne kraje komunistyczne nie odnotowały w tej dziedzinie znacząco lepszych rezultatów od Polski. Dotyczy to nawet zjednoczonych Niemiec, gdzie – ze względu na dominację Niemców z dawnej RFN w życiu publicznym tego kraju – można by się spodziewać, że sądowy obrachunek ze zbrodniami komunizmu przebiegnie szybciej i sprawniej.

Jak mi się wydaje, nawet gdyby już za chwilę, dziś lub jutro, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, powstała instytucja międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości, mająca ścigać i sądzić zbrodnie komunizmu, w obecnych warunkach misja jej byłaby niemożliwa do zrealizowania. Mechanizmy paraliżowania sądów ze względów formalnych, dezawuowania ich za pomocą mediów, przewlekania procesów, podważania oskarżeń o przestępstwa polityczne etc. są przecież znane od dawna i wielokrotnie, z powodzeniem wypróbowane. Względny sukces międzynarodowego sądownictwa, działającego wobec osób winnych zbrodni w byłej Jugosławii i Ruandzie nie powinien prowadzić nas do mylnych wniosków w odniesieniu do kwestii, którymi zajmujemy się podczas dzisiejszej konferencji. Międzynarodowy obóz przeciwników sądowego rozrachunku ze zbrodniami komunizmu ma znaczny potencjał polityczny i jeszcze większą siłę we współczesnych mediach. To – po prostu – bokser zupełnie innej „kategorii wagowej”, niż serbscy czy chorwaccy szowiniści.

Czy takie ostrzeżenia powinny być powodem do pesymizmu i zaniechania działalności na rzecz osądzenia zbrodni komunizmu? Z pewnością nie! Trzeba wszakże mieć świadomość, że równocześnie z działaniami politycznymi na rzecz utworzenia instytucji międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości, mającej ścigać i sądzić zbrodnie komunizmu, równocześnie z odpowiednimi analizami prawniczymi, definiowaniem właściwości sądu itd. trwać musi intensywna i konsekwentna akcja informacyjna i edukacyjna.

Musimy nadal badać i dokumentować historię zbrodni komunizmu, ale przede wszystkim upowszechniać wiedzę o nich wśród społeczeństw Europy. Tylko w ten sposób osiągniemy efekt powszechnego zrozumienia dla konieczności wymierzenia sprawiedliwości sprawcom. Tylko w ten sposób stworzymy atmosferę akceptacji i przychylności dla nowej instytucji międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości, o której dziś dyskutujemy.

Organizacja, którą tu reprezentuję, czyli Europejska Sieć Pamięć i Solidarność, włączyła się w organizację obecnej konferencji, aby podkreślić, iż właśnie badania, dokumentacja i upowszechnianie wiedzy o mrocznych rozdziałach historii XX wieku są jej właściwym obszarem działania. Z tego względu jesteśmy gotowi we współpracy z Platformą Europejskiej Pamięci i Sumienia i innymi miarodajnymi organizacjami zaplanować i przeprowadzić wspomnianą tu wielką, międzynarodową kampanię informacyjną i edukacyjną, dotyczącą komunistycznych zbrodni, która jest – co pragnę raz jeszcze podkreślić – conditio sine qua non – sukcesu nowej instytucji międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości.